Wieczorem
Musiały mi się spodobać kierunki, które wybierałem dwoma ostatnimi razy, bo dzisiejsza trasa częściowo pokrywała się z nimi. Znów przejechałem przez Górę Borkowską, kolejny raz przemknąłem przez ulicę Winnicką i raz jeszcze zameldowałem się na ulicy Kolnej. Serpentynę na Księcia Józefa też zaliczyłem, ale dojechawszy do Kryspinowa nie pomknąłem dalej na zachód, ale skręciłem do Balic, a stamtąd wróciłem do centrum miasta. Zazwyczaj staram się unikać długich przejazdów pomiędzy historycznymi murami miasta królów, ale tym razem zabawiłem wśród nich nieco dłużej. A później… a później kolejny raz zawitałem w Podgórzu, widziany byłem na Zabłociu, omijałem dziury na Myśliwskiej i ulicą Golikówka zbliżałem się do Rybitw, by po przejechaniu kolejnych kilku kilometrów zawitać w domu. Na pozór zwykła wieczorna przejażdżka, a w rzeczywistości powiew świeżości po cyfrowym dniu spędzonym przed monitorem i zastrzyk energii na dzień kolejny. I like It!