Wieczorem
Trudno w to uwierzyć, ale przestało padać. Wracając z pracy widziałem co prawda ciemne chmury nad Krakowem, ale wieczorem nie było po nich śladu. Niebo, chociaż w większości zachmurzone, tu i ówdzie zalotnie mrugało błękitem. Aura w połączeniu z pragnieniem ujrzenia świata z perspektywy rowerowego siodełka wystarczyły, abym wybrał się na przejażdżkę.
Nie miałem zbyt wiele czasu, więc ograniczyłem się do szybkiego wypadu w okolice toru kajakowego przy Kolnej. Słaby południowo-zachodni wiatr nie przeszkadzał w jeździe, więc sprawnie pokonywałem kolejne kilometry. Trochę gorzej wyglądały moje zasoby energii. Ograniczyłem obiad do zupy, która choć smaczna, bynajmniej nie była bombą energetyczną. Na szczęście trasa była naprawdę łatwa i po dwóch godzinach o własnych siłach wróciłem do domu ;).