Pośród sobotniej szarości
Na dzisiejszą przejażdżkę wybrałem się grubo przed południem. Chciałem uniknąć zapowiadanych na popołudnie opadów deszczu ze śniegiem. Skierowałem się na wschód. Wspomagany wiatrem, szybko mijałem kolejne miejscowości. Przejechałem przez Kokotów, Węgrzce Wielkie, Grabie. Przy drodze do Niepołomic widziałem bociana w swoim gnieździe. A w ogrodzie stał… bałwan. To nieco absurdalna kompozycja, ale niestety prawdziwa. Dojechałem do Niepołomic. Zazwyczaj o tej porze roku wybierałem się do Puszczy Niepołomickiej, ale przedłużająca się w nieskończoność zima, ostudziła trochę moje zamiary. Zamiast więc skręcić w stronę lasu, przejechałem najpierw na drugi brzeg Wisły, a potem skierowałem się do Ruszczy. Tam przejechałem tuż obok zakładu karnego. To areszt śledczy oraz półotwarte więzienie dla osób skazanych po raz pierwszy. Pod szarym, nieprzyjaznym, smutnym niebem, przed szarą, żelazną, zimną bramą stał sporu tłumek w oczekiwaniu na widzenie ze swoimi bliskimi. Pojechałem dalej, zostawiając za sobą miejsce dla tych, którzy zbłądzili lub mieli pecha. I tutaj mała dygresja. Wczoraj na ekrany kin wszedł film pt. „Układ zamknięty”. To historia trzech biznesmenów, którzy narazili się „układowi” i zostali oskarżeni o działalność w grupie przestępczej. Zwiastun filmu kończył się złowieszczymi słowami „jutro mogą przyjść po ciebie”…
Z Ruszczy pojechałem do Nowej Huty. Nie chciałem najkrótszą drogą wracać do domu, więc zamiast przejazdu przez Mogiłę, wybrałem Rondo Mogilskie, a to zupełnie inny kierunek. Potem „zaliczyłem” jeszcze Rondo Grzegórzeckie i mogłem spokojnie wrócić do domu.