Porywiście 33 1/3
Przedświątecznego tryptyku ciąg dalszy. Dzisiaj do zimna i porywistego wiatru dołączył jeszcze śnieg. Rano sypało na tyle mocno, że nawet zastanawiałem się, czy warto w taką pogodę wychodzić z domu. Pasja zwyciężyła i tuż po dziewiątej wyruszyłem w drogę.
Tym razem wybrałem się na wschód, aby najtrudniejszą część trasy, czyli tę pod wiatr, przejechać na początku. Nie było łatwo. Nie tylko dlatego, że wiał wiatr, ale przede wszystkim dlatego, że padający śnieg kłuł w oczy. Musiałem pochylić się, ale wtedy nie mogłem dokładnie obserwować drogi przed sobą. Na szczęście ruch w stronę Węgrzców Wielkich nie był duży. Po przejechaniu dziesięciu kilometrów skręciłem na północ i teraz miałem wiatr z boku. Mogłem przekonać się, jaki był silny. Musiałem mocno chwycić kierownicę, aby utrzymać kierunek jazdy. W miejscowości Grabie skręciłem na zachód, co oznaczało, że wiatr stanie się moim sprzymierzeńcem. Śnieg przestał padać, a ja wspomagany porywami wiatru, szybko poruszałem się w kierunku Krakowa. Przejechałem przez Most Wandy na drugi brzeg Wisły, skręciłem w lewo i przez Łęg dojechałem do ulicy Nowohuckiej. Potem skierowałem się w stronę Podgórza, zaliczyłem jeden podjazd przy Parku Bednarskiego, drugi w Bonarce i wreszcie trzeci na ulicy Łużyckiej. Stamtąd miałem już blisko do domu.
Trzy dni urlopu i trzy przejażdżki, a więc treściwie zagospodarowałem czas wolny. Święta za pasem, a w sobotę czeka nas zmiana czasu. Już wkrótce standardowe popołudniowe przejażdżki będę rozpoczynał za dnia. No i już wkrótce będzie prawdziwa wiosna. Ciepła i słoneczna. No co? Trzeba w to wierzyć. Wiara czyni cuda.
Podkrakowskie krajobrazy
Nowe oblicze Podgórza
Kapliczka przy ulicy Mokrej