Przebłysk słońca
Pierwszy dzień astronomicznej wiosny przyniósł z sobą słoneczne promienie. Niestety według prognozy pogody był to pierwszy i ostatni ciepły dzień w najbliższym czasie. Od jutra znowu ma padać deszcz, śnieg, śnieg z deszczem, a wkrótce mają nadejść mroźne dni. Prawdę mówiąc mam już dość tej zimy. Jest wyjątkowo męcząca, a słoneczne dni mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. Jest to wkurzające także z innego powodu. Chciałbym już pośmigać na nowym rowerze, ale nie chcę odbywać dziewiczej przejażdżki w zimowej kurtce, z kominiarką na głowie, brnąc przez błoto i kałuże. Ciągle więc jeżdżę na „zimowym” rowerze, który po ostatnich przeróbkach nie do końca jest „zimowy”. Nowe opony nie są przeznaczone ani na śnieg, ani na błoto, więc przeciągająca się zima jest mi wyjątkowo nie na rękę. Ale cóż zrobić? Trzeba się nadal ciepło ubierać i w oczekiwaniu na prawdziwą wiosnę, eksplorować rowerowe szlaki wśród brunatnej przyrody, przyprószonej tu i ówdzie białym puchem.
Dzisiaj było ciepło, więc po raz drugi w tym roku ubrałem się jedynie w ocieplaną bluzę. Nie zakładałem też ochraniaczy na buty, co nie do końca było dobrym pomysłem, bo przy czterech stopniach powyżej zera stopy jednak trochę zmarzły. Nieco wiało, ale wiatr nie był na tyle silny, aby wyraźnie mnie spowalniać. Jeździłem wyłącznie po mieście, co jest normą w powszednie popołudnia. Już niedługo czeka nas zmiana czasu, a więc nawet wieczorne wycieczki będą rozpoczynać się za dnia. Ach, żeby jeszcze tylko wiosna zagościła na dobre…