Był las
Rozwój cywilizacji. Odwieczne dążenie człowieka do podporządkowania sobie świata. Kiedyś niekontrolowany, teraz ujęty w karby norm, przepisów, dyrektyw. Przynajmniej teoretycznie. A praktycznie?
Niedaleko miejsca, w którym mieszkam był las. Nie był przesadnie wielki i może lepiej byłoby nazwać go laskiem. Tak czy owak był to spory kawałek zadrzewionej przestrzeni. Przez lata nikomu nie przeszkadzał, a wręcz był jedną z ostatnich oaz ciszy i spokoju w granicach administracyjnych miasta. Ludzi chodzili na spacery, wyprowadzali pieski, grillowali w letnie wieczory. Młodzi poznawali smak pierwszego namiętnego pocałunku lub – o zgrozo – pierwszego papierosa. Czasem zdarzały się mocno zakrapiane imprezy, ale ogólnie było cicho i spokojnie. Sam wielokrotnie przemierzałem rowerem liczne ścieżki, mając namiastkę leśnego maratonu o krok od domu. Niestety cały ten teren należy do Uniwersytetu Jagiellońskiego, który akurat w to miejsce zapragnął przenieść szpitale kliniczne z ulicy Kopernika. Ekolodzy oczywiście zaprotestowali, argumentując, że ponad sześć tysięcy drzew stanowi ważny element ekosystemu, jest siedliskiem wielu ptaków, a budowa fundamentów może zakłócić przepływ wód gruntowych. I prawie się udało…
Dzisiaj przejeżdżałem przez to miejsce, a wokół mnie nie było drzew lecz brunatne i martwe pustkowie. Kilka tysięcy drzew zostało złożone w ofierze na ołtarzu cywilizacji. Ktoś powie, że budowa szpitala to szczytny cel. Oczywiście. Ale czy nie można było wybudować go gdzie indziej? Choćby kilkaset metrów dalej, gdzie nie trzeba było wycinać żadnych drzew, a widok lasu za szpitalnym oknem leczyłby równie skutecznie, co niejeden lek? Nie ma już lasu. Jest pustka, która niebawem wypełni się betonem. Nadchodzi wiosna, lecz żaden ptak już tutaj nie zaśpiewa.
Czy taka ma być nasza cywilizacja?
Ocalałe z pogromu drzewa
Śmierć lasu