Wieczorem
Niedługo po zachodzie słońca wyruszyłem na wieczorną przejażdżkę po Grodzie Kraka i najbliższych okolicach. Miałem wrażenie, że w powietrzu czuć już przedwiośnie. Było w miarę ciepło, a nieliczne kupki topniejącego śniegu nie stanowiły przeszkody. Niestety drogi gruntowe zupełnie nie nadają się do jazdy. Przekonałem się o tym, próbując wjechać na wały wiślane od strony ulicy Wioślarskiej. Kilkudziesięciometrowy, niedokończony odcinek ścieżki rowerowej zamienił się w takie bagno, że nawet nie próbowałem przez nie przejechać. Zawróciłem, pojechałem ulicą Księcia Józefa i skręciłem w ulicę Do Przystani, która bez niespodzianek doprowadziła mnie do wałów. Niewiele lepiej było na podjeździe do kładki przy Stopniu Wodnym Kościuszko. Dobrze, że zdążyłem wrzucić niskie przełożenie, bo inaczej utknąłbym w miękkiej, błotnej papce. To wystarczyło, abym nie kombinował więcej i poruszał się wyłącznie po utwardzonej nawierzchni.