Przedsmak jesieni
Gwałtowne ochłodzenie przypomniało, że lato dobiegło końca. Na szczęście przestało padać, a popołudniu rozpogodziło się i spoza chmur wyjrzało słońce. Tuż po siedemnastej wybrałem się na małą przejażdżkę po Krakowie. Wczoraj założyłem nowy wentyl, a więc mogłem pojechać na moim podstawowym rowerze.
Najpierw przez Rybitwy dojechałem do Mostu Kotlarskiego. Na Rondzie Grzegórzeckim skręciłem w stronę Nowej Huty. Przejechałem przez Park Lotników Polskich i skierowałem się w stronę ulicy Okulickiego. Tuż obok akademików Politechniki Krakowskiej wjechałem na wąską ścieżkę, która zaprowadziła mnie do pozostałości lotniska. Dotarłem w okolice Muzeum Lotnictwa i pojechałem do Ronda Mogilskiego, a potem w okolice Cmentarza Rakowickiego. Przejechałem Prandoty, Kamienną, Wrocławską, Mazowiecką, by w końcu pojawić się na Piastowskiej, którą dojechałem do Królowej Jadwigi. Mały przeskok na Salwator i do Mostu Zwierzynieckiego, który zaprowadził mnie na drugi brzeg Wisły. Jadąc w kierunku Podgórza zauważyłem z radością, że nareszcie uporano się z koszmarną barką, która do niedawna szpeciła podwawelski krajobraz, będąc zacumowaną tuż pod murami zamku. Barka powędrowała na drugi brzeg rzeki. Nawiasem mówiąc, uważam, że najlepiej byłoby ją… zatopić, niestety Wisła jest za płytka ;). Gdy byłem już na Rynku Podgórskiem, wpadłem na pomysł, aby nieco mocniej przewentylować sobie płuca i zaliczyć brukowany podjazd ulicą Parkową. Potem miałem jeszcze jeden podjazd w Bonarce, przemknąłem obok pomnika i wróciłem do domu.
Zapada pogodny, ale chłodny wieczór