Pod wiatr i z wiatrem
Słoneczne popołudnie zdawało się prosić, aby odłożyć pilota, opuścić wygodną sofę i wybrać się na przejażdżkę ulicami Krakowa. Niestety nie wszystko było idealne. Wiał silny północno-zachodni wiatr, więc jazda w tym kierunku wymagała silnego pedałowania. Ale to, co w jedną stronę przeszkadzało, stało się mym sprzymierzeńcem, gdy wracałem do domu.
Sama przejażdżka nie była specjalnie ambitna. Najpierw pojechałem w stronę Płaszowa, skręciłem na Powstańców Wielkopolskich, a następnie skierowałem się na zachód, by dojechać do Wisły. Kładką Bernatka przejechałem na drugi brzeg, dotarłem do Salwatora. Przejechałem przez Przegorzały i pojawiłem się przy Stopniu Wodnym Kościuszko. Przejechałem na drugą stronę rzeki i właśnie od tego momentu miałem wiatr w plecy. Mogłem więc szybko poruszać się po wałach wiślanych. W ten sposób dojechałem aż do Mostu Kotlarskiego, a następnie przez Rybitwy wróciłem do domu.