Greenway
Ponad rok temu zaprojektowałem sobie w MapSource dwie trasy, które pokrywały się w mniejszym bądź większym stopniu ze szlakiem rowerowym Greenway. Nazwałem je mało oryginalnie Greenway I oraz Greenway II. Niestety wówczas nie miałem okazji zrealizować swoich planów wycieczkowych i obie trasy przeleżały sobie spokojnie na dysku twardym, czekając na lepszy czas.
Lepszy czas nadszedł dzisiaj. Temperatura w granicach 25 °C, lekki zachodni wiatr, niewielkie zachmurzenie. Półtora litra życiodajnego napoju powędrowało do bidonów, awaryjne pół litra do plecaka, a ponadto trzy banany i dwa batoniki energetyczne. Tuż po trzynastej wsiadłem na rower, włączyłem całą „elektronikę”, wpiąłem buty w pedały i ruszyłem w drogę.
Najpierw musiałem dojechać w okolice Wawelu, gdzie „oficjalnie” rozpoczynała się trasa zapisana w GPS. Dojechałem na Salwator, a potem skierowałem się w stronę Błoń. Przejechałem ulicą Piastowską i skręciłem w ulicę Buszka. Małymi uliczkami dotarłem do Królowej Jadwigi, a następnie przejechałem przez Park Decjusza. Ulicami Kasztanową oraz Olszanicką dojechałem do Chełmskiej. Tam czekała na mnie niespodzianka w postaci kompleksowego remontu nawierzchni, a więc kolejne kilkaset metrów przejechałem po kamieniach. Na szczęście jakieś dwieście metrów przed szczytem wzniesienia wjechałem na asfalt. Dotarłem do ulicy Zakamycze, a niedługo potem czekał mnie przejazd gruntową drogą do Kryspinowa. Dukt ów nie był specjalnie łatwy, gdyż nawierzchnia składała się głównie z luźnych kamieni i cały czas musiałem bacznie obserwować dokąd zmierzam i trzymać mocno kierownicę, aby przedwcześnie nie zakończyć mej eskapady. Z Kryspinowa pojechałem do Cholerzyna i Mnikowa. Przejechałem tuż obok przepięknej Doliny Mnikowskiej, a przed Baczynem zrobiłem sobie pierwszy krótki postój.
Droga do Kryspinowa
Okolice Czułowa
Pierwszy odpoczynek
Za Baczynem zagłębiłem się w lasy i pojechałem w stronę Rudna. To jeden z moich ulubionych szlaków. Jazda przez piękny, gęsty las pozwala na oderwanie się od rzeczywistości i wpłynięcie na bezkresne, niczym nie ograniczone wody własnej wyobraźni. Z Rudna skierowałem się na południe, ale na chwilę zboczyłem z drogi, aby zobaczyć z bliska „Alvernia Studios”, czyli kompleks „marsjańskich” budynków, które często widywałem jadąc autostradą Kraków – Katowice. Niestety nie mogłem dostać się na teren studia, ale i tak warto było znaleźć się w tym miejscu, chociażby po to, aby zobaczyć budkę strażnika.
Alvernia Studios
Budka strażnika w Alvernia Studios
W miejscowości Grojec był najwyższy punkt dzisiejszej przejażdżki. Za Grojcem czekał mnie ostry zjazd przez las do Alwerni. Nie wjechałem jednak do centrum miejscowości, ale poruszałem się opłotkami. Dotarłem do Poręby Żegoty i ponownie skręciłem na zachód. Zgodnie z tym, co miałem zaprogramowane w GPS, czekał mnie przejazd gruntową drogą przez las. Niestety okazało się, że autorzy mapy „Topo Poland 2011” byli wielkimi optymistami, skoro zarośniętą na wysokość metra, ledwo widoczną ścieżkę leśną nazwali drogą. Próbowałem się przez nią przedrzeć, ale raz po raz parzony pokrzywami dałem za wygraną i zawróciłem, pokonując obszar leśny inną, znacznie bardziej przejezdną szutrową drogą. Potem przejechałem przez Podłęże, Kamień, Rusocice, Kłokoczyn i dotarłem do Czernichowa. Tutaj znów okazało się, że zaprogramowany szlak prowadził prosto w… krzaki. Po raz kolejny zmieniłem trasę i pojechałem do Wołowic, a następnie do Ściejowic.
Według planu miałem teraz jechać wzdłuż Wisły. Droga najpierw była asfaltowa, potem szutrowa, potem polna, a następnie kolejny raz w dniu dzisiejszym zobaczyłem wysokie chaszcze i krzewy. Mimo to brnąłem nadal, modląc się, aby żadna z roślin nie okazała się Barszczem Sosnowskiego. I znowu musiałem dać za wygraną, bo nijak nie mogłem już odnaleźć drogi pośród metrowych „chwastów”.
Nie wierz nigdy bezkrytycznie GPS
Zawróciłem do Ściejowic i pojechałem na północ, a potem na wschód do Piekar. Jeszcze tylko kilka kilometrów i byłem na ulicy Mirowskiej. Przejechałem na drugi brzeg Wisły i tradycyjną trasą wzdłuż Wisły dotarłem na Podgórze, a następnie do domu.