Głupota
A jednak usunąłem poprzednią wersję tego wpisu. Był za bardzo osobisty i sens jego umieszczenia tutaj był wielce wątpliwy. No bo niby czego się spodziewałem? Że wujek Dobra Rada udzieli mi wskazówek, co mam robić? Bzdura. Nikt nie udzieli mi żadnych wskazówek, a na dodatek mam szansę stać się pośmiewiskiem. Poprzednia wersja powędrowała więc do wirtualnego kosza…
Trzeba ją jednak czymś zastąpić, na przykład opisem trasy. Ten niestety także nie będzie porywający. Wybrałem się na przejażdżkę głównie po to, aby mieć pretekst do wpisu. Nie lubię bowiem pisać samych tekstów, które w żaden sposób nie mają związku z pokonaną trasą. Ale wpis, który narodził się podczas jazdy, został usunięty. Przejażdżka była mało ciekawa, a na dodatek męcząca. W weekend dopadło mnie przeziębienie i po raz pierwszy od dawna miałem gorączkę. Wybranie się zatem na rower w trzy dni po chorobie przy -12° C nie było dobrym pomysłem. Przez większość czasu moje serce było w trzeciej strefie pulsu, szybko się zmęczyłem, spociłem i po przejechaniu 12 kilometrów stwierdziłem, że nie dam rady osiągnąć zaplanowanego celu. Wróciłem do domu po przejechaniu zaledwie 19 kilometrów z groszami. To nie było rozsądne, ale – jak mawiała moja babcia – na głupotę nie ma lekarstwa.