Orkiestra
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy grała, a świat tonął… w szarości. Mimo to, na palcach jednej ręki mogłem policzyć ludzi, którzy nie mieli przyklejonych serduszek. W chwilach ważnych jesteśmy razem. Na przekór wszystkiemu, pomimo przysłowiowej bezinteresownej nieżyczliwości, wbrew równie przysłowiowemu polskiemu piekiełku, nie bacząc na straszenie kryzysem. WOŚP to swoisty fenomen i – jak usłyszałem dzisiaj w TVN24 – wyrzut sumienia dla wszystkich kolejnych Rządów Rzeczypospolitej Polskiej, które do dzisiaj nie potrafiły skutecznie zreformować służby zdrowia. Nie rozwinę tego tematu, bo nie polityczny lecz rowerowy blog prowadzę.
Moje czerwone serduszko przykleiłem na ramę i tak „uzbrojony” wybrałem się dzisiaj na kolejną zimową przejażdżkę w późnojesiennej oprawie. Początkowo padał deszcz, ale potem było już nieco lepiej, chociaż wilgoć była wszechobecna. Tym razem wybrałem się na południe, a więc już na początku czekały mnie podjazdy w okolicach Kosocic. Przez Podgórki Tynieckie dojechałem do Tyńca, a do domu wróciłem identyczną drogą, jak ta wczorajsza.
Nie na dłoni, lecz na ramie w ramach WOŚP