Rok miniony
Ostatni dzień roku prowokuje do wspomnień. Minęło kolejne 365 dni, które przyniosły nowe doświadczenia, sukcesy, porażki, radości, smutki i wszystko to, z czego składa się życie. Postanowiłem zrobić taki skromny bilans minionego roku podczas dzisiejszej przejażdżki. Niesprzyjająca aura nie zatrzymała mnie w domu i zaraz po obiedzie wskoczyłem na rower.
Dzisiaj jechałem na drugim – „zimowym” - rowerze. Giant XTC będzie „odpoczywał” aż do wiosny. Początkowo padał drobny śnieg, ale opady szybko się skończyły. Było jednak mokro i dosyć ślisko. Jechałem na zupełnie nowych i niedotartych oponach, więc musiałem zachować szczególną ostrożność.
To ostatnia przejażdżka w tym roku, który od strony „rowerowej” był dla mnie niezwykle udany. Przejechałem prawie jedenaście tysięcy kilometrów, czyli dwa razy więcej niż rok wcześniej. Były tylko dwa takie tygodnie, w które ani razu nie wybrałem się na przejażdżkę. Zaliczyłem też kilkanaście dłuższych i bardzo ciekawych wyjazdów. Odwiedziłem miejsca, do których zapewne nigdy nie dotarłbym w żaden inny sposób. Zobaczyłem jak zmienia się Polska. Nie tylko w okolicach wielkich budów, ale w tych najmniejszych miejscowościach, niegdyś zaniedbanych, a dzisiaj czystych i rozkwitających. Wielokrotnie znajdowałem spokój i odskocznię od codzienności wśród pięknej, nieskażonej cywilizacją, bujnej przyrody. Każda pogoda była dobra. Powieki zamarzały przy -10° C, ale wylewałem także litry potu przy +40° C. Niestraszny był śnieg, deszcz lub przeciwnie – susza. Jeździłem po asfalcie i bezdrożach, po łąkach i przez las. Pokonywałem płaskie trasy, ale zdarzały się także podjazdy o 19% nachyleniu. To właśnie ta różnorodność sprawia, że „cykloza” rozwija się w najlepsze, że w mojej pasji ciągle znajduję coś świeżego, nowego, radosnego. Mam nadzieję i tego sobie życzę, że kolejne, tym razem 366 dni, przyniesie jeszcze więcej wspaniałych wrażeń.
Wszystkim Wam, którzy choć raz zabłądziliście na mój blog, życzę wielu cudownych chwil w Nowym Roku, sukcesów i radości, pogody ducha i osiągnięcia prawie wszystkiego, o czym marzycie. Dlaczego prawie wszystkiego? Bo przecież coś musi pozostać na kolejne lata ;).
Skała Papieska na Błoniach
Aleja 3 Maja