Synergia
Niedzielne popołudnie przywitało mnie chłodem i chmurami. Nie było widać ani skrawka błękitnego nieba, nie wspominając nawet o słońcu. Sceneria tego ponurego dnia była dobrym tłem dla mojego nie najlepszego nastroju. Niestety nie zawsze wszystko układa się tak, jak byśmy tego chcieli. Zamiast siedzieć w domu i myśleć, wyruszyłem na przejażdżkę.
Tym razem nie spotkałem ani wielu spacerowiczów, ani rowerzystów. Wschodni wiatr potęgował uczucie chłodu, a wspomniany brak słońca skutecznie zatrzymał Krakowian w ciepłych mieszkaniach. Jeździłem po mieście, odwiedzałem różne miejsca, które z różnych powodów są dla mnie ważne, starając sobie przypomnieć, jak wyglądały wtedy, gdy rodziła się historia z nimi związana. Duży było więc nostalgii i wspomnień. To swoista synergia nastroju i smutnej pory roku.
Nie czułem chłodu. Starałem się utrzymać równe tempo. Miałem tylko jedną bardzo krótką przerwę. Policja sprawdzała trzeźwość wszystkiego, co się porusza na drodze, więc przy okazji trafiło także na mnie. Mówiłem, że to strata czasu, ale policjant nie uwierzył i zmarnował pieniądze podatnika wydane na jednorazowy ustnik, bo oczywiście byłem trzeźwy. Jak zawsze.
To była pierwsza tej jesieni przejażdżka w temperaturze poniżej zera. I pierwsza tak spokojna, że tętno ani przez moment nie znalazło się w trzeciej strefie. Za to serce z pewnością było w trzeciej strefie… nostalgii.