Daremne żale
Dzień był chłodny, więc wyruszając na dzisiejszą przejażdżkę miałem na twarzy kominiarkę. Ciekawe, czy ewentualny zakaz zasłaniania twarzy, a pomysł taki zrodził się po wczorajszych zamieszkach w Warszawie, będzie dotyczył także rowerzystów?
Dzisiejsza trasa nie była specjalnie oryginalna. Dotarłem do Wisły i jadąc wzdłuż niej dotarłem do Stopnia Wodnego Kościuszko. Tam przejechałem na drugi brzeg, wyjechałem Orlą do Księcia Józefa i pojechałem do Kryspinowa. Potem były Balice i powrót do Krakowa.
Pusto, cicho, spokojnie. Tak mógłbym podsumować dzisiejszą przejażdżkę. Spotkałem ledwie kilkunastu zapaleńców, którzy nie bacząc na chłód wybrali rower zamiast pilota od telewizora. A przyroda niestety weszła już w fazę przedzimowego smutku. Drzewa zrzuciły ostatnie liście, trawa straciła soczystą barwę zieleni, mgły królują na łąkach. Mój nastrój też dopasował się do tej scenerii. Gdy tylko zaszło słońce, odezwały się tęsknota i nostalgia…
Daremne żale - próżny trud,
Bezsilne złorzeczenia!
Przeżytych kształtów żaden cud
Nie wróci do istnienia.
Świat wam nie odda, idąc wstecz,
Znikomych mar szeregu -
Nie zdoła ogień ani miecz
Powstrzymać myśli w biegu.
Trzeba z żywymi naprzód iść,
Po życie sięgać nowe...
A nie w uwiędłych laurów liść
Z uporem stroić głowę.
Wy nie cofniecie życia fal!
Nic skargi nie pomogą -
Bezsilne gniewy, próżny żal!
Świat pójdzie swoją drogą.
Zmierzch w okolicy Tyńca