W górę
Znudziły mi się trochę „płaskie” przejażdżki po mieście i korzystając z pięknej pogody, wczesnym popołudniem wyjechałem w stronę Wieliczki. Przejechałem przez całe miasto i dojechałem do miejscowości Rożnowa. Potem przejechałem przez Sierczę i jadąc na południe, przed Janowicami skręciłem w stronę Sygneczowa. Potem znów skręciłem na południe, przejechałem przez Podstolice, Ochojno, Rzeszotary i dotarłem do Świątnik Górnych. Dalsza część drogo wiodła na zachód do Mogilan. Tam zakończył się ten etap, na którym było wszystko z wyjątkiem płaskich odcinków. Na niektórych podjazdach o nachyleniu 16% przeprosiłem się z „młynkiem” i pokonywałem je na najniższych przełożeniach. Już dawno nie odczuwałem takiej frajdy z jazdy, zwłaszcza, że temperatura była wręcz wymarzona do takiej jazdy.
Z Mogilan pojechałem do Skawiny. Ten fragment to jeden wielki zjazd z wysokości 391 metrów do 205 metrów. W Skawinie przejechałem przez jeden z moich ulubionych parków, a potem skierowałem się w stronę Tyńca. Od Tyńca aż do Mostu Kotlarskiego jechałem tradycyjną trasą wzdłuż Wisły. Potem, także tradycyjnie, przez Rybitwy dotarłem do domu.
Pożegnanie dnia w okolicach Mogilan