Dokonać wyboru
Dzisiaj nie będzie „rowerowo”, chociaż wszystko o czym piszę jest efektem przemyśleń podczas dzisiejszej przejażdżki.
Chyba każdy był pod wrażeniem wyczynu kapitana Wrony. Sto kilkadziesiąt ton łagodnie i idealnie precyzyjnie osiadło na pasie startowym. 230 osób, które przeżyły najdłuższe kilkadziesiąt minut swojego życia, mogło wreszcie odetchnąć. A przecież wszystko mogło się zdarzyć. Silniki to nie podwozie. Trzymają się co prawda na kilku solidnych sworzniach, ale nieraz zdarzało się w historii lotnictwa, że silnik potrafił „odlecieć” w trakcie lotu, a co dopiero po przyziemieniu na betonie. Mógł wybuchnąć pożar, samolot mógł się przełamać. Fachowcy pewnie dorzuciliby jeszcze kilka dramatycznych możliwości. Ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Osobiście jestem pod wielkim wrażeniem skromności człowieka, który – można śmiało powiedzieć – dał drugie życie pasażerom. Nieprzywykły do świateł jupiterów, nieśmiały i pokorny, był wręcz zagubiony na konferencji prasowej. Było w tym jakieś piękno, emanacja cech prawdziwego bohatera, który nie dla sławy i pieniędzy dokonał wielkiej rzeczy. A jakże trudno jest zdobyć taką sławę, prawda? Trzeba być kimś, trzeba coś umieć, trzeba mieć szczęście, ale i znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie. Zdecydowanie łatwiej ubrać się w kreację, przy której figowy listek naszej pramatki Ewy wygląda niczym koszula nocna, wyjść na scenę i udawać, że się umie śpiewać. Można też publicznie zmieszać kogoś z błotem, podrzeć Biblię, spalić Koran. Nieważne jak, byle mówili. Najtańszy rodzaj pseudo sławy, ale niestety często skuteczny. Spodobało mi się stwierdzenie jednego z dziennikarzy, który o pewnej celebrytce powiedział, że „jest znana z tego powodu, że jest znana”.
Tania sława nie zawsze jest pożądana. Oto pewny siebie cwaniak, który żerując na ludzkiej krzywdzie wyłudza, bo jakże inaczej to można nazwać, dom w Zabierzowie daje ogłoszenie, w którym poszukuje imprezowych studentów, aby skutecznie uprzykrzyli życie byłym właścicielom. Internet jednak rządzi się swoimi prawami i ogłoszenie to staje się tak popularne, że w konsekwencji prokuratura postanawia ponownie zbadać sprawę. I bardzo dobrze. A jeśli nawet w świetle prawa wspomniany cwaniak ma rację, to z ludzkiego punktu widzenia jest zwykłym pasożytem, który w brutalny i bezwzględny sposób wykorzystał ludzi, którzy znaleźli się na życiowym zakręcie. Żal mi go, bo wcześniej lub później zapłaci wysoką cenę. Nie da się zbudować szczęścia na łzach.
Natomiast dobro zawsze wraca do tego, który je sprawił. Bezdomny, odrzucony przez społeczeństwo człowiek, który w sumie 34 lata życia spędził za kratkami, znajduje torbę, w której są pieniądze i karty kredytowe razem z PIN’ami! Cóż za wspaniała okazja. On jednak zanosi ją na najbliższy komisariat policji. Wkrótce znajduje się ktoś, kto w zamian za proste prace w gospodarstwie, daje mu dach nad głową, wyżywienie, utrzymanie.
Trzy różne sytuacje, trzech ludzi. Każdy z nich dokonał jakiegoś wyboru. Pozostaje życzyć wszystkim, aby ich wybory zawsze były właściwe.