Oburzony
Od czasu do czasu zdarza mi się komentować rzeczywistość, wszak nie samym rowerem żyje człowiek. Ponieważ dzisiaj także jeździłem po Krakowie, a po drodze nic się nie działo, zamiast na siłę opisywać przejechane kilometry, skrobnę kilka zdań na nieco inny temat.
A tematów nie trzeba szukać daleko. Oto raptem przedwczoraj w większości krajów świata, przynajmniej tych bardziej rozwiniętych, odbył się marsz Oburzonych, czyli tych, których, jak sami podkreślają, jest 99%. Idea wydaj się być szczytna, bo chyba każdy ma odczucie, że instytucje finansowe w pogoni za zyskiem już dawno przekroczyły granice uczciwości. Wśród miast, w których protestowano była także Warszawa, ale uczestnicy polskiego marszu zaiste byli dość specyficzni. Wśród demonstrantów można było dostrzec Posła Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej Pana Ryszarda Kalisza, który zgodnie z oświadczeniem majątkowym jest posiadaczem 1.170.000,- zł w gotówce, mieszkania o wartości 620.000,- zł, Jaguara S-Type oraz papierów wartościowych o łącznej wartości około miliona złotych. Jeśli skądinąd sympatyczny Pan Poseł zalicza się do owych 99% społeczeństwa, to Polska nie jest żadną zieloną wyspą, ale współczesnym Eldorado.
Mamy też kolejną wojnę o krzyż. Zaczęło się od Sejmu, a dzisiaj usłyszałem, że krzyże powinny być ściągnięte z wszelkich instytucji, urzędów, szkół. Tylko czekać, kiedy reformatorzy wpadną na pomysł, aby ściągnąć je z kościelnych wieży, kapliczek, nagrobków - wszakże nie można urazić niczyich uczuć. Idzie sobie taki ateista zwiedzić Wawel, patrzy, a tu krzyż. I już jest urażony. Albo idzie sobie biedaczek przez cmentarz i mało zawału nie dostanie – wszędzie pełno krzyży. No więc przyjmijmy, że istotnie niewierzący urażeni są, gdy widzą symbol jakiejkolwiek wiary. Ale tu pojawia się małe „ale”. A gdzie sprawiedliwość? Jeśli mamy pozbyć się symbolu chrześcijaństwa, czyli krzyża, to dla równowagi domagam się zdjęcia wszelkich symboli ateizmu. A co jest symbolem ateizmu? Nic! Nic nie jest symbolem ateizmu, a w zasadzie „nic” jest jego symbolem. Krzyż zajmuje malutką powierzchnię na jednej z czterech ścian. A wokoło króluje „nic”, na trzech ścianach „nic”, na suficie „nic”, prawie wszędzie „nic”. No więc żądam usunięcia „niczego”, jako symbolu ateizmu. To bez sensu, prawda? Więc mówiąc całkiem poważnie, uszanujmy naszą tysiącletnią tradycję, bo nietrudno zauważyć, że to właśnie te kraje, w których złoty cielec mamony zastąpił Boga, przeżywają teraz falę buntów i protestów. Nic, co zbudował człowiek nie było, nie jest, i nie będzie trwałe. Szukając sensu naszego istnienia, warto chyba o tym pamiętać.
I to byłoby na tyle. Przynajmniej na dzisiaj…
Łk11,33 Nikt nie zapala światła i nie stawia go w ukryciu ani pod korcem, lecz na świeczniku, aby jego blask widzieli ci, którzy wchodzą.