Do Tyńca
W przeciwieństwie do dnia wczorajszego, dzisiaj królowało słońce i błękitne niebo. Nie mogłem zignorować tak pięknej pogody i zaraz po obiedzie wybrałem się na przejażdżkę. Tym razem starałem się ominąć centrum miasta. W okolicach Mostu Kotlarskiego zjechałem nad Wisłę i jadąc wzdłuż niej, dojechałem do Tyńca. Wschodni wiatr wspomagał mnie na tej trasie, ale przecież potem musiałem skierować się w przeciwną stronę. I rzeczywiście jazda na wschód była już nieco trudniejsza, ale to nie miało żadnego znaczenia. Odprężony, pełen energii, zregenerowany, gotowy na kolejny tydzień pracy, wróciłem do domu.