Po mieście
Dzisiaj w Tour de France był etap górski, a ja zorganizowałem sobie etap zdecydowanie płaski. Muszę przyznać, że oglądając transmisję na Eurosporcie, przyszła mi ochota, aby pojeździć na szosówce, co jest raczej trudne, bo jej… nie mam. Jeśli jednak myśl ta zacznie kiełkować w mojej głowie, a tak często się zdarza, że z początku nieśmiały pomysł przeradza się w rzeczywistość, to kto wie, czy w przyszłym roku nie zafunduję sobie nowej „zabawki”? Póki co, pojeździłem sobie po krakowskich ulicach. Warunki były idealne, umiarkowana temperatura i minimalny wiatr. Dzięki temu jechało mi się wyjątkowo sprawnie i szybko.