Pod wiatr i z wiatrem
No i mamy lipiec. Co prawda pogoda jest raczej późno-wrześniowa, ale fakt jest faktem, mamy początek lata, początek sezonu urlopowego, początek wakacji. Gdy rano – sobotni poranek jest pojęciem wybitnie względnym – wyjrzałem przez okno, niebo nie wyglądało zbyt optymistycznie. Mimo tego, po zgłębieniu tajników „warzenia” kurczaka ostro-kwaśnego, stwierdziłem, że choć danie to nie należy do zbyt kalorycznych, warto wybrać się na popołudniową przejażdżkę.
Przejażdżka miała dwa oblicza, zależnie od tego, w którą stronę jechałem. Jazda na zachód była zmaganiem z dosyć silnym wiatrem. Jazda na wschód była z kolei wyjątkowo odprężająca, bo ten sam wiatr stawał się moim sprzymierzeńcem. Jednak niezależnie od kierunku, jak zwykle byłem bardzo zadowolony.