Kryzys
Dzisiaj dopadło mnie zmęczenie materiału. Kilka zbyt krótkich nocy, nawał pracy, szczypta nerwów, nieoptymalne odżywianie i wczorajsza eksploracja podkrakowskich wzniesień prawdopodobnie spowodowały to, że dzisiaj zupełnie brakowało mi poweru. Jako, że przez najbliższe dni najprawdopodobniej nie będę jeździł, plan minimum zakładał przejechanie 56 km, aby móc cieszyć się pięcioma tysiącami kilometrów przejechanych w tym roku. Realizacja tego niezbyt wygórowanego planu szła niestety równie opornie, co budowa autostrady A2. Na szczęście, w przeciwieństwie do Chińczyków, nie poddałem się, lecz mozolnie pokonywałem kolejne kilometry. Plan został wykonany, ale nic ponadto.