Wiało
Oj powiało dzisiaj z zachodu i to całkiem mocno. Wraz z wiatrem nadciągnęły ciemne chmury, ale udało mi się wybrać na przejażdżkę w takim czasie, w którym chmury dopiero gromadziły się nad Krakowem i okolicami. Deszcz spadł dopiero wówczas, gdy wróciłem do domu.
Ostatnio zaliczałem raczej płaskie trasy. Dzisiaj postanowiłem wybrać się na krótką, lecz treściwą wycieczkę, która, zwłaszcza w początkowej fazie, miała obfitować w podjazdy. To nie jest zbyt szczęśliwe rozwiązanie, aby zaraz po rozpoczęciu jazdy mierzyć się ze wzniesieniami. Organizm nie rozgrzany, nieco ociężały po sobotnim obiedzie, nie lubi zbyt szybko przechodzić do fazy wzmożonego wysiłku.
Południowe rubieże Krakowa są mocno pofałdowane i fakt ten, w połączeniu ze wspomnianym wiatrem, był przyczyną osiągnięcia raczej niskiej prędkości średniej na tym etapie. Potem było już lepiej, bo trasa stała się bardziej płaska a jeszcze później zrobiło się „bajkowo”, bo jadąc na wschód, miałem wiatr w plecy.