Test ze ścianą w tle
Czyżby ciepłe dni miały zagościć już na stałe? Nie mam nic przeciwko temu. Dzisiaj po raz pierwszy w tym roku ściągnąłem ze ściany mój podstawowy rowerek, aby się na nim przejechać. Słucham? Że co? Że niby na ścianie? No tak. Moje rowerki wiszą sobie na ścianie w jednym z pokojów i nie widzę w tym nic dziwnego. Prawdę mówiąc nie było alternatywy. Garażu nie mam. Balkon z oczywistych względów odpada. Nie po to dbam o rowery, żeby wystawiać je na kaprysy pogody. Piwnica? Ależ skąd. Czasy piwnic minęły. Teraz to się nazywa komórka lokatorska, przy której oświęcimska cela stójkowa to apartament. Wózkownia? Zły pomysł. Jakaś moda na dzieci zapanowała i z miejscami do przechowywania wózków jest większy problem niż z miejscami parkingowymi dla samochodów. Tak więc moje „zabawki” mieszkają razem ze mną i nikomu to nie przeszkadza w myśl złotej zasady „mój jest ten kawałek podłogi, nie mówcie mi więc, co mam robić”…
Odbiegłem od tematu, ale to dobrze. Ileż można pisać o przejechanych trasach? Może i dużo, gdy przejażdżki są ciekawe a dzisiejsza była zupełnie przeciętna. Prawdę mówiąc chciałem sprawdzić, jak się będzie jechało na Giant XTC po przeglądzie. Test wypadł pomyślnie, więc zadowolony wróciłem do domu. A zresztą, czy zdarzyło mi się, abym nie wrócił zadowolony?
No i dopadły mnie… demony przeszłości. Za zakrętem stali, rower mi zabrali... ;)