W deszczu
Dzisiaj miałem okazję wyjechać nieco wcześniej, niż zwykle czynię to w dzień roboczy. Gdy wychodziłem z domu okazało się, że czeka mnie kolejny dzień zmagania z wiatrem a patrząc na niebo stwierdziłem, że być może jeszcze z deszczem. I tak też się stało. Po przejechaniu ledwie kilku kilometrów zaczęło padać. Początkowo mały deszczyk zaczął przeradzać się w coraz poważniejsze zjawisko atmosferyczne. Wkrótce byłem cały mokry, ale dobrego humoru na szczęście nie straciłem. Jechałem na zachód i hen daleko przed sobą widziałem nadzieję w postaci jaśniejszego nieba. W okolicach Balic nadzieja zmaterializowała się i przestało padać. Potem nawet pojawiło się słońce, dzięki czemu zdążyłem wyschnąć. Droga powrotna tradycyjnie już była z wiatrem. Na kilka kilometrów przed domem, niebo ponownie zachmurzyło się, ale tym razem już nie padało.
(Stopień Wodny Kościuszko i pochmurne niebo)