Z wiatrem w roli głównej
Reżyserem dzisiejszej przejażdżki była pogoda, która zapewniła sporo wrażeń począwszy od słońca, poprzez chmury, aż do deszczu. Elementem wspólnym dla wszystkich aktów tego spektaklu był mocny zachodni wiatr. Jazda na zachód była więc mocno utrudniona. Na dodatek w pewnym momencie zaczął padać deszcz i połączenie obu zjawisk spowodowało, że krople leciały niemalże równolegle do ziemi.
Oczywiście nie poddałem się i mozolnie brnąłem na zachód wzdłuż północnego brzegu Wisły. Ponieważ w moim prywatnym rankingu niebezpiecznych tras, ulica Księcia Józefa zajmuje jedno z czołowych miejsc, jechałem wzdłuż niej po ścieżce a potem po wale przeciwpowodziowym. Minąłem Przegorzały i z nostalgią spojrzałem na tamtejszy zamek. Zatrzymałem się na chwilę, aby uwiecznić na zdjęciach pochmurne niebo. Po kilku kilometrach dotarłem wreszcie do kładki przy Stopniu Wodnym Kościuszko i przejechałem na drugi brzeg Wisły.
Droga powrotna była już zupełnie inna. Wiatr zapewnił mi dodatkowy napęd, z którego skwapliwie skorzystałem. W końcu nawet deszcz przestał padać i jazda stała się jeszcze przyjemniejsza. Bardzo szybko dojechałem w okolice Wawelu, chwilę potem pojawiłem się w Podgórzu a po kolejnych kilkunastu minutach, wioząc z sobą zapas endorfin, dotarłem do domu.
(Pochmurne niebo nad Wisłą…)
(…i nad Zamkiem w Przegorzałach)