Wietrzna droga
Dzisiaj nareszcie wsiadłem na rower. Spragniony pokonywania kolejnych kilometrów pokręciłem się trochę po mieście od wschodu do zachodu, od północy do południa. Było w miarę ciepło a jeśli wziąć pod uwagę, że mamy początek lutego, to można powiedzieć, iż mamy upały ;). Niestety musiałem walczyć z wiatrem, który z czasem stawał się coraz mocniejszy a na koniec przyniósł jeszcze opady drobnego śniegu. Ale to nic. Najważniejsze, że znowu mogłem oderwać się od rzeczywistości, przy której szarość zimowej przyrody jawi się niczym rajski ogród…
(Do domu zostało kilkaset metrów – skrzyżowanie ulic Wielickiej i Rydygiera)