Zimowe prawdy
Już wczoraj postanowiłem, że dzisiaj będę jeździł. Natura chciała pokrzyżować moje ambitne plany i w nocy temperatura spadła do -18°. Rano było niewiele lepiej, ale przed południem temperatura wzrosła „aż” do -10°. Ubrałem się zatem odpowiednio do tych warunków. Na głowę pod kask założyłem kominiarkę i wyruszyłem na podbój miasta.
Już na uliczce osiedlowej przekonałem się, że zimą obowiązują nieco inne prawa. Zrozumienie tego stanu rzeczy pojawiło się podczas krótkiego lotu, którego inicjatorem był lód. Woda w stałym stanie skupienia nie należy do substancji cechujących się dużym współczynnikiem przyczepności. Delikatny ruch kierownicą spowodował zaburzenie subtelnego stanu równowagi i rower zamiast do przodu zaczął poruszać się w bok. Rzecz jasna, ja podążałem w tym kierunku razem z nim…
A zatem już na początku mogłem sformułować kilka podstawowych prawd:
1. Podobno grawitacja jest oddziaływaniem słabym. Podobno...
2. Na lodzie się nie skręca.
3. Lód jest twardy.
4. Z koleiny się nie wyjeżdża.
Później było już w porządku. Pomny doświadczeń, nie korzystałem z oblodzonych ścieżek rowerowych, dróg gruntowych czy chodników. Starałem się poruszać ulicami, które zapewniały dobrą przyczepność lub drogami pokrytymi ubitym śniegiem. Po drodze spotkałem kilku bikerów a nawet jednego chłopca na… hulajnodze. To się nazywa hardcore!
To jedno z moich pierwszych zimowych doświadczeń rowerowych. Trochę się obawiałem, jak poradzę sobie w takich warunkach. Okazało się jednak, że jazda zimą też ma swoje uroki. Mróz wbrew pozorom wcale nie doskwiera. Szlaki, które w sezonie są pełne rowerzystów, teraz świecą pustkami - dzisiaj spotkałem zaledwie trzech zapaleńców. Nie muszę wieźć ze sobą bidonów wypełnionych płynem – organizm bardzo powoli traci wodę. Ale najważniejsze jest to, że aktywnie spędziłem przynajmniej te dwie sobotnie godziny zamiast siedzieć w domu, gapić się w telewizor, pożerać puste kalorie, lub w najlepszym razie gonić po hipermarkecie, potykając się o setki ludzi łażących tam i z powrotem, ogarniętych amokiem irracjonalnej przedświątecznej gorączki, wyznających zasadę, że weekend bez zakupów jest weekendem straconym.
(Widok na Salwator z Mostu Zwierzynieckiego)
(Widok na Salwator z Mostu Zwierzynieckiego)
(Zima nad Wisłą)