Pod wiatr
Już wczoraj postanowiłem, że dzisiaj też będę jeździł. A jestem człowiekiem upartym…
Wróciwszy z pracy szybko przełknąłem namiastkę obiadu. Bardziej zależało mi na zgromadzeniu odpowiedniego zapasu kalorii niż na zaspokojeniu głodu. Zaraz potem rozpocząłem cały obrządek przygotowania do jazdy, którego 90% stanowi ubieranie się.
Czujnik rytmu serca na klatę bo o „pompkę” w moim wieku dbać trzeba szczególnie. Jakoś nie spieszno mi ani na tamten świat aby porozmawiać z moim imiennikiem Św. Piotrem, ani na ten świat, a konkretnie do kliniki, której szefem także jest Piotr – może nie święty w wymiarze biblijnym ale dla pacjentów z pewnością (serdecznie pozdrawiam Panie Profesorze).
Sportowy podkoszulek, długie - rzecz jasna - spodnie kolarskie z „pampersem” i ciepłe skarpety to krok następny. Potem jeszcze lekko ocieplana bluza kolarska i mogę przejść do ubierania butów. Na nie zakładam ocieplacze bo buty SPD są ciepłe w takim samym stopniu co sandały. Ostatnią warstwę stanowi kurtka sportowa – lekka i ciepła.
Zanim ubiorę kask, zakładam czapeczkę w której moja głowa wygląda równie atrakcyjnie jak w czepku pływackim. Jeszcze tylko rękawiczki i jestem gotowy.
Dzisiejsza wycieczka wiodła oczywiście ulicami Krakowa. Tylko one są przejezdne, chociaż mniej uczęszczane uliczki kryją wiele niespodzianek. Jazda nie była łatwa bo cały czas wiał silny wiatr, który potęgował uczucie chłodu. Wydawało się, że temperatura wynosi -10 stopni a tymczasem było zaledwie -2 stopnie. Gdzieniegdzie droga pokryta była lodem i w miejscach takich mogłem zapomnieć, że mam przedni hamulec. O tylnym w zasadzie też mogłem zapomnieć bo i tak natychmiast blokował koło. Mimo to obyło się bez bliskich kontaktów trzeciego stopnia z nawierzchnią.
Nieliczni przechodnie szczelnie owinięci szalami spieszyli się do swych ciepłych mieszkań, gdy ja wracałem do domu wśród pierwszych płatków wieczornego śniegu. Spadały wolno z nieba iskrząc się figlarnie i rozścielając dywan na mojej drodze. Czy w takiej chwili można nie poczuć się niczym król?
(Most Dębnicki wśród magii kolorów)