Imagine
You may say that I’m a dreamer,
But I’m not the only one.
Skorzystałem z chwilowego ocieplenia, które znacząco uszczupliło śnieżne okrycie i wybrałem się na przejażdżkę po Grodzie Kraka. Odprowadzony wymownymi spojrzeniami sąsiadów, wskoczyłem na Bouldera i zniknąłem we mgle.
Początkowo zamierzałem poruszać się wyłącznie ścieżkami rowerowymi. Pokrywający je topniejący śnieg spowodował, że poruszałem się z prędkością 3 km/h i sam nie wiem, jakim cudem udawało mi się utrzymać równowagę. Moje wyczyny miały więcej wspólnego z profesją Iwony Pavlovic niż z kolarstwem. W końcu dałem za wygraną i zacząłem poruszać się ulicami.
Na asfalcie nie musiałem już walczyć z topniejącym śniegiem, więc moja prędkość znacząco wzrosła. Jazda była na tyle przyjemna, że zamiast planowanych dziesięciu, może piętnastu kilometrów przejechałem o wiele więcej. Moją radość wzbudził też fakt, iż po drodze spotkałem wielu rowerzystów. Dokładnie było ich… pięciu. Biorąc jednak pod uwagę porę roku oraz warunki jazdy, to były prawdziwe tłumy ;).
Królową wieczoru była mgła. W jej osnowie magiczny Kraków jeszcze bardziej czaruje swoimi urokami, dodając do codziennego piękna pierwiastek tajemniczości.
Wracając do domu przejechałem przez Kładkę Bernatka. Zakochane pary wieszają na niej kłódki, które symbolizują ich miłość a kluczyk wyrzucają do Wisły. Już niedługo pojawi się tam nowa... :)
(Kładka Bernatka w objęciach wieczornej mgły)