Tour de Ochmanów
Muszę się wytłumaczyć z tej nazwy. Ochmanów to mała wioska w gminie Niepołomice. W ogóle dzisiaj przez nią nie przejeżdżałem, ale tak się złożyło, że geograficznie stanowi centralny punkt dzisiejszej wyprawy, która zaczęła się – jak zwykle – od domu. Pojechałem na południe a następnie na wschód, by przez Sygneczów i Sierczę dotrzeć do południowych opłotków Wieliczki. Droga cały czas pięła się w górę, chociaż nie brakowało też subtelnych zjazdów. Po kolejnych kliku kilometrach w poziomie i jakiś dwustu metrach w pionie dotarłem do Chorągwicy – najwyższego punktu dzisiejszej wycieczki. Niestety aura nie sprzyjała pięknym widokom i zamiast odległych Tatr, zobaczyłem zachmurzone niebo. Na dodatek zaczęło kropić.
Za Chorągwicą rozpoczął się ponad dwukilometrowy zjazd a więc był czas na odpoczynek. Po kilku kilometrach skręciłem na północ i w miejscowości o pięknej nazwie Trąbki przekroczyłem drogę Kraków – Gdów. Jadąc na wschód dojechałem do Niegowici. Jeśli będąc na Chorągwicy byłem bliżej Boga z racji wysokości, to tutaj byłem bliżej Niebios z racji historii tej miejscowości. Wszakże to pierwsze miejsce pracy przyszłego papieża Jana Pawła II. Nie mogłem więc sobie odmówić krótkiej przerwy w podróży u stóp Jego pomnika.
Potem na północ, na zachód i znowu na północ by dotrzeć do trasy Kraków – Tarnów. Bez problemów przekroczyłem ten, ruchliwy niegdyś szlak i dojechałem do wsi Gruszki, w której – wbrew jej nazwie – nie zobaczyłem ani jednej gruszy. Zjazd do Staniątek i skręt na północ w stronę Niepołomic a potem powrót do Krakowa wzdłuż południowego brzegu Wisły. Czym bliżej miasta, tym deszcz stawał się coraz bardziej dokuczliwy, chociaż na szczęście nie były to intensywne opady.
Po prawie trzech godzinach i ponad siedemdziesięciu kilometrach siedziałem już wygodnie na sofie…
Trasa w formacie GPX
Na marginesie wspomnę, że Giant XTC zaliczył pierwszy tysiąc kilometrów :). Nie jest to oczywiście jakiś imponujący przebieg, ale można pokusić się o pierwsze oceny sprzętu. Nie licząc drobnych problemów z tylną tarczą hamulcową (piski), które zostały szybko usunięte, nie zanotowałem absolutnie żadnych problemów. Dobrze wyregulowane przerzutki nigdy mnie nie zawiodły a łańcuch nie spadł ani razu. Mechanizm korbowy Hollowtech II pozwala na "ciśnięcie" bez ryzyka uszkodzenia suportu, co zdarzyło mi się w poprzednim rowerze. Amortyzator RockShox Reba SL okazał się sprzętem z zupełnie innej galaktyki w porównaniu do "budżetowych" konstrukcji Suntour. Koła z 24 szprychami okazały się wystarczająco sztywne i wytrzymałe pomimo mojej wagi (84 kg). Opony bezdętkowe pozwalają na bezpieczne obniżenie ciśnienia i dzięki temu w trudniejszym terenie niemalże "przyklejają" się do drogi. Jedyna drobna uwaga dotyczy właśnie opon. Mają lekkie boczne bicie, którego absolutnie nie czuje się podczas jazdy, ale które dziwi biorąc pod uwagę cenę opon i renomę ich producenta. Miłym zaskoczeniem okazało się siodło, które jest po prostu wygodne pomimo tego, iż jest lekkie i stosunkowo twarde. Reasumując, jestem więcej niż zadowolony i mam nadzieję, że kolejne tysiące kilometrów będą utwierdzać mnie w przekonaniu, że zimą wykonałem kawał porządnej roboty ;).
(Widok z Chorągwicy na południe)
(Widok z Chorągwicy na Wieliczkę i Kraków)
(Pomnik młodego Karola Wojtyły przed kościołem w Niegowici)