Szukając wiosny
Rok w rok to samo, czyli radosny okrzyk: wiosna! To nic, że jej
nie widać, nie słychać, nie czuć. W końcu przyjdzie. Oczami wyobraźni widzę już
soczystą zieleń dookoła. Widzę też siebie z dala od miasta na moich ulubionych
pagórkach i krętych małopolskich drogach. Tak, to już wkrótce. Na razie
wyjechałem po tygodniowej przerwie, aby poszukać pierwszych oznak przełomu w
naturze. Wiosny nie znalazłem, za to zmarzły mi ręce pomimo faktu, że były w
zimowych rękawicach. Cóż, taki mamy klimat…
Jutro znów będę szukał. A co! W końcu znajdę…
Brunatno jakoś…