Czekam na lepszy czas
Plany na ten tydzień były ambitne i wydawało się, że nawet opady
śniegu nie zdołają ich zniweczyć. Zdrowie też dopisywało. Jak to więc możliwe,
że przez kilka dni rower wisiał na ścianie? No cóż, czasem zdarzają się
nieprzewidziane sytuacje, które skutecznie potrafią zabrać czas i skierować myśli
na zupełnie inne tory, bardzo odległe od rowerowych tras. Dopiero w sobotę
postanowiłem, że muszę się oderwać, uciec, zniknąć i zaszyć na jakiś czas w
rowerowej samotni. Bardzo chciałbym w tym momencie opisać piękno i romantyzm
trasy, którą dane mi było jechać, ale problem w tym, że… jakoś nic nie
przychodzi mi do głowy. Są czasem takie chwile, gdy trudno ułożyć zdania z nieposkładanych
myśli i nadać im właściwy sens. Chyba czekam na lepszy czas…
Na Salwatorze.