W godzinach pracy
Chodzą słuchy, że nadciągają mrozy. No cóż, jest zima, więc ma
prawo być zimno. Ale jeszcze nie dzisiaj. A dzisiaj znowu wyskoczyłem sobie na
skromną przejażdżkę. Zazwyczaj jeżdżę co drugi dzień, ale ponieważ nie mogłem
sobie z czymś poradzić w pracy, co mocno mnie frustrowało, stwierdziłem, że
trzeba dać sobie trochę oddechu i spojrzeć na problem z dystansu – dosłownie i
w przenośni. Powłóczyłem się trochę – jak to zwykłem określać – w miejskich
klimatach, ale maksymalnie daleko od smrodu spalin. No i pomogło. Gdy wróciłem,
miałem już w głowie nową koncepcję, która – jak później się okazało – była
słuszna. Aż chciałoby się powiedzieć: „masz problem, wsiądź na rower”.