Mroźny zmierzch
Dzisiaj zaliczyłem pierwszą w tym roku „mroźną” przejażdżkę.
Temperatura od początku do końca była niższa od zera, chociaż w porównaniu z
moim prywatnym rekordem zimna, mógłbym powiedzieć, że panował upał. Dodatkowym
plusem minusowej temperatury były suche drogi, dzięki czemu mój świeżo umyty i
dopieszczony rower miał szansę powrócić w takim stanie, w jakim wyjechał. I to
w zasadzie koniec historii dzisiejszej aktywności, bo nie chce mi się opisywać miejskiej
trasy, którą jechałem. Kolejny wczesny zmierzch, kolejne popołudniowe godziny
szczytu, zamyśleni ludzie, szare ulice, hałas. Wiosny, wiosny mi trzeba…