Zwyczajnie po mieście
Zwykłe styczniowe popołudnie. Wróciłem z pracy do do domu tak
szybko, jak to było możliwe. Do zmierzchu pozostała niecała godzina. Szybko coś
zjadłem i przebrałem się. Nie tworzyłem szczegółowego planu trasy, bo
zbliżający się koniec dnia skazywał mnie na jazdę po oświetlonych ulicach miasta.
Było to więc rutynowe kręcenie kolejnych kilometrów, ale nie mogę powiedzieć, żebym
się nudził.