Krótka historia czasu
Mam dziwne odczucie, że brakuje mi czasu. Jest kilka teorii, które
to tłumaczą. Dwie znam. Po pierwsze, podobno czasu nie mają ci, którzy źle go
sobie organizują. Po drugie, w moim wieku czas biegnie szybciej. Ja jednak
przychylam się ku twierdzeniu, że mam po prostu za wiele pomysłów. Koniec roku,
więc w pracy mam dużo… pracy, ale to wciąż moja pasja. Niezależnie od pory roku
jeżdżę na rowerze, mój podstawowy rower przygotowuję do kolejnego sezonu,
staram się regularnie publikować na blogu, przymierzam się do zrobienia małego remontu
w moim mieszkaniu, zaangażowany jestem w działalność Kościoła (to normalne w
kościołach protestanckich), no i zbliżają się święta, które same też się nie
zrobią. W sumie fajnie jest, chociaż czasem mam ochotę trochę poleniuchować.
Ale gdy już przychodzi taki leniwy dzień, gdy nic nie trzeba robić, czuję się
chyba jeszcze dziwniej niż wtedy, gdy mój kalendarz jest wypełniony po brzegi.
Co ciekawe, wcale nie mam poczucia życia w biegu. Ot, po prostu, mam co robić.
Dzisiaj też miałem co robić, więc absolutnie świadomie i
dobrowolnie wyskoczyłem na dość krótką wycieczkę. Miałem zamiar sprawdzić łatwą
trasę, z której być może będę korzystał, gdy śniegi zasypią Małopolskę, a lody
skują rzeki. Ów szlak wydaje się bezpieczny, bo w dużej części biegnie drogami
dla rowerów. A wygląda tak… Najpierw ulicą Aleksandry dojechałem do
Ćwiklińskiej, a potem wskoczyłem na ścieżkę rowerową, którą podążałem kolejno
przez Teligi, Wielicką i Limanowskiego. Tamże wjechałem na ścieżkę rowerową
przy Wiśle i dotarłem nią do obwodnicy Krakowa, lub – jak kto woli – do Stopnia
Wodnego Kościuszko. Przejechawszy na drugi brzeg, wróciłem do Mostu Zwierzynieckiego,
przejechałem po nim i znów pojawiłem się na tej samej ścieżce rowerowej.
Dojechałem nią do Zabłocia, a potem do Kuklińskiego, a potem do Saskiej, a
potem do kładki w Płaszowie, która zaprowadziła mnie do Wielickiej. Pojawiłem
się więc w tym samym miejscu, co mniej więcej godzinę wcześniej i dokładnie tą
samą drogą wróciłem do punktu początkowego.
I to byłoby na tyle…
Skałka.