Kończy się lato
Zdaje się, że dzisiejszy wyjazd był jedną z ostatnich, o ile nie
ostatnią rowerową aktywnością kalendarzowego lata. Prognoza pogody na
najbliższe dni nie wygląda dobrze, a te ostatnie są już tak krótkie, że
zaliczenie przed zmierzchem popołudniowej setki jest już niemożliwe. No chyba,
że pracowałbym zdalnie, nie marnując czasu na powrót z pracy do domu, a potem
natychmiast wskakiwałbym na rower, darując sobie przy okazji jazdę po wzgórzach
i ograniczając się jedynie do beznamiętnego pedałowania po płaskim. Problem w
tym, że nie lubię monotonii i zbytniej łatwizny, co najlepiej pokazuje dzisiejsza
trasa. Jej początkiem był łatwy dojazd od Wieliczki, ale potem czekała mnie
mała wspinaczka do Sierczy. Mimo przeciwnego wiatru, udało mi się poprawić
osobisty rekord na tym segmencie. Potem pojechałem do Rożnowej i dalej, aż do
Koźmic Małych. Tam skręciłem na zachód i jadąc cały czas pod wiatr, minąłem
Gorzków, Świątniki Górne, Mogilany i dotarłem do Radziszowa. Dopiero tam
zaczęła się łatwa część trasy. Przejechałem przez Skawinę, przemknąłem przez
Tyniec, a po dotarciu do Krakowa postanowiłem, że na zakończenie zmierzę się
jeszcze z brukowanym podjazdem na ulicy Parkowej oraz Bonarką i ulicą Łużycką.
Nadchodzi czas jesieni. Już wkrótce mój Cube Agree zostanie „zahibernowany”
w długim oczekiwaniu na kolejną wiosnę. Zimowy Ridley X-Bow jest już
przygotowany. Jemu niestraszne będą dżdżyste dni, a nawet późniejszy śnieg i
mróz. A może się mylę? Może pogoda „zwariuje” raz jeszcze i zafunduje nam
ciepłe i słoneczne dni? Prawdę mówiąc, liczę na to, bo już wkrótce zaliczę
tysięczny wyjazd i chciałbym, aby miał piękną oprawę.