Przerwany plan
Dokładnie inaczej niż wczoraj, dzisiaj miałem pomysł i miałem
plan, ale moje zamierzenie zostały pokrzyżowane przez pogodę. Na początku szło
całkiem nieźle, chociaż musiałem walczyć z bardzo mocnym, przeciwnym wiatrem.
Pocieszałem się jednak, że przecież przyjdzie moment, w którym zawrócę, a wtedy
on doda mi skrzydeł. Nie narzekałem więc, ale ciesząc się błękitem i słońcem,
podążałem na zachód. Moja radość była niestety krótka, bo gdy dotarłem do
Skawiny, nie było już śladu błękitu. Niebo przykryły ciemne chmury i wszystko
wskazywało na to, że lada moment zacznie padać deszcz. Przede mną było jeszcze
ponad osiemdziesiąt kilometrów jazdy. Nie byłem pewien, czy dobrym pomysłem
jest kontynuowanie jazdy i po krótkim wahaniu, zdecydowałem się na powrót do
domu.