Dlaczego tak późno?
Nadszedł czas, aby wypróbować nowe koła w moich ulubionych
warunkach geograficznych, czyli na licznych podkrakowskich pagórkach. Nie
zamierzałem ich oszczędzać, bo przecież nie są do oszczędzania, ale mają dawać
radość z jazdy w każdych warunkach. Nawiasem mówiąc, warunki do jazdy były –
delikatnie mówiąc – średnie, bo tak już mam, że gdy temperatura przekracza
28°C, część mojej energii ulatuje gdzieś daleko, a tak ciepło było właśnie
dzisiaj. Jednak nie narzekałem, bo 28° to lepiej niż np. 35°, a więc zamiast
narzekać, napełniłem bidony wodą mineralną, dodatkową butelkę włożyłem do
kieszonki i ruszyłem przed siebie.
Zauważyłem ciekawą rzecz. O wiele lepiej jedzie się, gdy jest
dokładny plan, gdy nie trzeba kierować się „nosem” i na „czuja” wybierać dróg.
Licznik pokazuje, jak daleko jest do końca, więc nie trzeba kalkulować i
wymyślać. Wbrew pozorom wcale to nie jest mało romantyczne, bo wodze fantazji
można sobie puścić wcześniej, swobodnie projektując trasę na elektronicznej
mapie. Jechałem więc jak po sznurku, ciesząc się kolejnym rowerowym
popołudniem, podziwiając żywe kolory lata, które nieuchronnie zbliża się do
końca. Całkowicie ukontentowany byłem też z nowego nabytku, czyli ze
wspomnianych kół, które tocząc się gładko i cicho, pewnie prowadziły mnie do
celu. Udało mi się nawet zaliczyć mój ulubiony zjazd w Radziszowie, gdzie
kolejny raz niewiele brakowało do pobicia osobistego rekordu prędkości, ale
znów zwyciężył strach, a może rozsądek, który nakazał palcom zacisnąć się na „klamkach”.
A tak niewiele brakowało… Już pod koniec przejażdżki miałem okazję zaliczyć
podjazd na ulicy Parkowej na krakowskim Podgórzu. To brukowany odcinek, na
którym zazwyczaj trzeba było pilnować, aby plomby pozostały na swoich
miejscach. Tym razem było inaczej, co świadczy o tym, że karbonowe obręcze
naprawdę świetnie tłumią drgania. I myślę, że póki co, mogę zakończyć
opisywanie moich pierwszych doświadczeń z nowymi kołami i wrócić do rowerowego
porządku dziennego.
Dzień jest wyraźnie krótszy. Czas płynie. Trwa nieustająca podróż
Ziemi wokół Słońca. Minionych chwil nic nie przywróci do istnienia. Widząc
młodych ludzi, którzy przemierzają wstęgi dróg na swoich rowerach, nieraz
zadaję sobie pytanie: dlaczego tak późno odkryłem świat kolarstwa? Lecz zaraz później
słyszę głos: „mogłeś odkryć go jeszcze później, lub mogłeś nie odkryć go wcale”.
Fakt. Nie ma sensu patrzeć wstecz, bo nie zmienię tego, co już się stało, ale
wciąż mam wpływ na to, co będzie.