Licząc na pomysł
„Where do you want to go today” głosiło onegdaj hasło Microsoft’u.
To samo pytanie zadałem sobie dzisiaj i niestety nie potrafiłem na nie
odpowiedzieć. „Czy zdanie okrągłe wypowiesz, czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie tę samą pustkę i ciszę...” – mógłbym zacytować
Grzegorza Turnaua. Pomysłu nie było, ale ochota na jazdę jak najbardziej.
Wyruszyłem więc z wiarą, że pomysł urodzi się po drodze. I tak też się stało…
Dojazd na przedmieścia Niepołomic, przeskok do Zakrzowa, a potem
Bodzanów, Biskupice i Trąbki. Tam skręciłem w pierwszą lepszą drogę i wkrótce zaczęło
się najlepsze, czyli podjazd do Bukowca. Krótki, ale treściwy w procentach. Nie
zamierzałem na tym poprzestać, więc kolejnym celem była Chorągwica. A gdy już
zjechałem do drogi 964, pomysł na dalszą część był już skrystalizowany i
okrzepł w mej pamięci. Raciborsko, Gorzków, Świątniki Górne, Mogilany,
Radziszów, Rzozów, Borek Szlachecki. Jedno krótkie zdanie, ale w języku rowerowym
oznacza kilkaset metrów przewyższenia, co jest niewielką zapłatą za możliwość
napawania się widokiem wspaniałych krajobrazów. A potem już tylko Skawina,
Tyniec i spokojny powrót do mojego Krakowa.
Widok z Bukowca na południe. W oddali widoczny Zbiornik Dobczycki.