Wracam do gry
Przeziębienie, o którym ostatnio pisałem, minęło równie szybko i niespodziewanie, jak się pojawiło. A więc znów powróciła nadzieja, że pobicie osobistego rekordu rocznego przebiegu wciąż jest możliwe. Wystarczy przejeżdżać średnio dwadzieścia kilometrów dziennie. Niby niewiele, ale przecież mamy grudzień, który w tej części Europy nie zalicza się do grona przyjaciół kolarstwa. Fakt przejechania dzisiaj 65 kilometrów uważam więc za sukces.