Pierwszy mróz tej jesieni
To była pierwsza
przejażdżka tej jesieni, podczas której temperatura spadła poniżej zera. Można
więc powiedzieć, że był to mroźny debiut Ridleya X-Bow po niedawnym
przeglądzie. Jeździło się całkiem fajnie, a mogło być jeszcze lepiej, gdybym
zamiast rękawiczek na chłodne dni, założył rękawiczki na mroźne dni. Niewielka
z pozoru różnica sprawiła, że ostatnie kilkanaście kilometrów spędziłem głównie
na mniej lub bardziej skutecznych próbach rozgrzania palców. Trasa nie była
specjalnie ekscytująca, co niestety staje się powoli jesienno-zimową normą.
Jeździłem przeważnie po mieście, ochoczo korzystając z dróg dla rowerów, co
nabiera szczególnego znaczenia podczas popołudniowych godzin szczytu. Samochody
stoją, a ja jadę i dobrze mi z tym. Na chwilę tylko uciekłem w mniej zaludnione
okolice ulic Tynieckiej i Winnickiej, a potem znów powróciłem na bezpieczne
rowerowe szlaki. I tak minęło popołudnie i część wieczoru pierwszego dnia
nowego tygodnia.