System uszczelniony
Zazwyczaj nie jeżdżę dzień po dniu, ale tym razem złamałem tę
niepisaną zasadę. Owszem, onegdaj zdarzało się, że jeździłem każdego dnia, ale
były to czasy, gdy niczego nie widziałem poza rowerem, co wcale nie było takie
dobre, jak poniektórym mogłoby się wydawać. Potem przeszeregowałem nieco moje
priorytety, a całkiem niedawno przeszedłem kolejną dobrą rewolucję w moim
życiu, która sprawiła, iż wszystko ustawiło się na właściwym miejscu i we
właściwych proporcjach.
Dzisiaj kolejny raz wyjechałem na drugim rowerze, czyli tym z
założenia gorszym, tańszym i lepiej przystosowanym do zimowej katorgi. Zimy
oczywiście jeszcze nie ma, co wcale mnie nie martwi, ale panuje już mokrość
wszelaka, tu i ówdzie błotem okraszona, więc czas użyć takiego roweru, którego
żywiołem jest krajobraz niepogodny. Wczoraj napisałem słów kilka o nowych
hamulcach, a dzisiaj wspomnę o kolejnej zmianie w zimowym rowerze, którą była
wymiana wszystkich linek i pancerzy na całkowicie uszczelniony system Jagwire Road
Elite Sealed. Jego cechą charakterystyczną jest to, że linki na całej swojej
długości prowadzone są w specjalnej osłonie, a na jej zakończeniu znajduje się dodatkowe
uszczelnienie. To sprawia, że praktycznie nic nie ma prawa dostać się do środka,
a więc zmiana przełożeń powinna być tak samo perfekcyjna w każdych warunkach, bez
względu na to, czy będę przemierzał śnieżne zaspy, błotne ścieżki, zalane wodą
drogi lub piaszczyste dukty. Tyle teorii. Test praktyczny zbliża się wraz z
każdym chłodnym i mokrym dniem.
Trasa wycieczki była dość banalna. Brzegi, Grabie,
Niepołomice, Staniątki. Potem powrót do Krakowa przez Węgrzce Wielkie. Ot,
rutyna, ale radość i odprężenie jak zwykle. Tutaj nic się nie zmieniło.