Bez wyrzutów sumienia
Piękny jest świat,
piękna jest Polska i piękne jest miejsce, w którym żyję. To wystarczająca
okazja, aby scenografię kolejnej przejażdżki osadzić w najbliższych okolicach.
Nie uciekałem więc daleko za miasto, trzymając się jego granic, aczkolwiek
ograniczając do minimum pobyt w jego centrum, gdzie pośród samochodów,
autobusów, tramwajów i tysięcy turystów, trudno się odprężyć i prawdziwie
odpocząć. A punktem centralnym, swoistym zadaniem i celem na dzisiaj, był
Kopiec Piłsudskiego. Jeszcze nigdy nie widziano mnie na nim na rowerze
szosowym, a więc był to czas najwyższy, aby zmienić ten stan rzeczy. Przy
okazji przyznam się bez bicia, że złamałem prawo. Z pełną premedytacją,
świadomie i dobrowolnie całkowicie zignorowałem zakaz poruszania się rowerem i
bezczelnie wjechałem na sam szczyt. Czy mam coś na swoje usprawiedliwienie?
Niestety nic. Nawet wyrzutów sumienia nie mam. Nieładnie, prawda?
W oddali Kraków zamglony…
… a to moja mało fotogeniczna facjata na tle doskonałości świata.