Przestrzenie Prawdy
Pierwsze wrześniowe popołudnie. Ciepłe, żeby nie powiedzieć
upalne. Wróciłem z pracy do domu. Ekologicznie. Nie, nie rowerem, ale…
tramwajem. Potem krótki spacer dla zdrowia pośród zieleni, nieopodal mojego
miejsca na planecie Ziemia. W domu obowiązkowe płatki owsiane na mleku plus
dwie łyżeczki konfitury. Lekki, energetyczny posiłek. Idealny przed planowaną
przejażdżką. Z tą „planowaną”, to trochę przesadzam. Planowane było wyłącznie
to, że pojadę. Ale dokąd? Tego nie wiedziałem. Czasem tak jest najlepiej.
Poddać się przypadkowi, bo… przypadków nie ma. Sam jestem tego najlepszym
przykładem. Z perspektywy już pięćdziesięciu lat widzę doskonale, że nic w moim
życiu nie było przypadkowe. Żadne zdarzenie i żaden człowiek, którego
spotkałem, nie pojawiły się bez powodu. Wszystko miało sens, którego przeważnie
nie pojmowałem od razu, ale dopiero po latach dostrzegałem, że nieustający ciąg
zdarzeń łączył się w logiczną, idealnie spójną całość.
Pogrążony w filozoficzno-transcendentalnym nastroju wyruszyłem w
trasę. Już na początku zafundowałem sobie rozgrzewkę na kosocickich pagórkach,
a potem zjechałem do Wieliczki. Stamtąd podążyłem przez Brzegi i Grabie do
Niepołomic, by później skierować się na południe i przez Staniątki, Bodzanów i
Liplas dotrzeć do Gdowa. Do zachodu słońca pozostało jeszcze trochę czasu. Nie
musiałem więc szybko uciekać przed zmierzchem i mogłem kontynuować moją podróż
pod przyjaznym błękitem nieba w promieniach wrześniowego słońca. Pojechałem do
Dobczyc, mijając po drodze Stadniki i Skrzynkę. A potem musiałem wspiąć się do
Dziekanowic, co wcale nie było łatwe, szybkie i przyjemne, bo niedawno położono
tutaj nową nawierzchnię. Jest specjalnie perforowana i zdecydowanie nie jest
gładka, co ma zapewnić bezpieczeństwo zimową porą. W Koźmicach Małych tradycyjnie
skręciłem na zachód. Dotarłem do Świątnik Górnych, skąd miałem jedynie kilkanaście
kilometrów do domu.
To koniec historii podróży, lecz nie koniec dnia,
który dopiero się zaczynał, gdy wraz z ostatnimi promieniami słońca, otwierały
się nowo odkryte przestrzenie Prawdy.
Sezon zachodów słońca anno Domini 2016 uważam za otwarty…