Alwernia
Bezpieczny przejazd rowerem ulicami Wielicką, Kamieńskiego, Konopnickiej
i przez Most Dębnicki aż do Jubilata? Czy to możliwe? Możliwe, ale tylko w
dzień świąteczny. I to nie w taki byle jaki, ale taki, gdy zamknięte są
wszystkie sklepy. Statystyczny Polak jest wówczas zagubiony, nie ma co z sobą
począć i siedzi w domu, a ulice są puste, bezpieczne, przyjazne. Tak właśnie
zaczęła się moja dzisiejsza aktywność rowerowa. Było tak spokojnie, że przez te
pierwsze dziewięć kilometrów, mogłem spokojnie zastanowić się, dokąd pojechać.
Padło na Alwernię…
A tak w ogóle, to powielałem fragmenty niedawnych tras. Początek
był prawie taki sam, jak trzy tygodnie temu gdy jechałem do Strzelec Opolskich.
Przejechałem przez Piekary i Liszki, gdzie skręciłem na drogę 780. Wtedy nie
mogłem się odprężyć, bo po pierwsze, padał deszcz, a po drugie, był to dzień
powszedni, a więc ruch panował spory. Dzisiaj było zupełnie inaczej. Mogłem
spokojnie przyjrzeć się okolicy, cieszyć się jazdą lub nawet „wyłączyć” i
przynajmniej częściowo uciec w świat własnych myśli. Oczywiście wszystko w
granicach rozsądku, bo jednak od czasu do czasu mijały mnie rozpędzone
samochody. Droga 780 zaprowadziła mnie prosto do Alwerni. Miałem już więc
zaliczony główny punkt trasy i tutaj historia mogłaby się zakończyć, ale
postanowiłem, że urozmaicę sobie jazdę i nie wybiorę najkrótszej lub też
najbardziej oczywistej drogi powrotnej. Pojechałem na północ, przejechałem nad
autostradą A4 i leśnym, ale asfaltowym duktem, skierowałem się na wschód w
stronę Rudna. Owa droga niestety miała fragmenty nie asfaltowe, więc mogłem
przypomnieć sobie moje niedawne podboje dróg gruntowych w okolicach Sobótki.
Jednak tym razem nie musiałem zawracać i wkrótce dotarłem w okolice
futurystycznych kopuł Alwernia Studios. Potem zjechałem do Tenczynka, w którym widziano
mnie trzy dni temu. Tym razem nie zamierzałem jechać drogą 79, ale po dotarciu
do Krzeszowic, pojechałem jeszcze kawałek na północ i dopiero później skręciłem
na wschód, aby krętą, malowniczą, obfitującą w krótkie podjazdy i zjazdy drogą,
przez Siedlec, Pisary, Rudawę, Brzezinkę, Więckowice i Brzezie, dotrzeć do
zachodnich granic Krakowa. A później wystarczyło już tylko przejechać przez
pogrążone w świątecznym letargu miasto, by wrócić do punktu wyjścia i cieszyć
się kolejnym dobrym dniem.
Zielona Alwernia
Uśpiona Alwernia
Cicha Alwernia