Mój świat
Gdy piszę te słowa, jest
już cicho. Wybrzmiały ostatnie dźwięki kolęd, dzieci położyły się do swych
łóżek, tu i ówdzie pogasły nawet kolorowe lampki i w czarnych taflach okien odbija
się księżyc w pełni. Świat jakby zamarł, zatrzymał się, ucichł, a tę ciszę
dyskretnie przerywa subtelny odgłos zmywarek, pokornie wykonujących swą
zaprogramowaną pracę po wigilijnej wieczerzy. Trwam w tej ciszy, napawam się
spokojem, cieszę bezruchem świata i wspominam wszystkie minione wigilie, do
których doszła i ta – dzisiejsza. Lecz zanim zasiadłem do stołu, tym razem już
o poranku wybrałem się na kolejną rowerową wycieczkę. W niemalże wiosennym
klimacie, w promieniach grudniowego słońca, przy bezwietrznej pogodzie,
jechałem przez wyjątkowo spokojnie miasto. Mijałem nieliczne samochody, pełzające
leniwie po pajęczynie ulic. Czas płynął jakby odmiennym rytmem, odliczając
ostatnie godziny do magicznego wieczoru. Dobrze się czuję w takim świecie. To
mój świat…
„Aniołek” dobrze wie, o czym marzą duzi chłopcy… ;)