Zimy dzień pierwszy
Zła wiadomość jest taka, że mamy właśnie pierwszy dzień zimy.
Dobra wiadomość jest taka, że od dzisiaj każdy dzień będzie już coraz dłuższy.
Dobrych wiadomości jest zresztą więcej. Ot chociażby taka, że zima jest tylko
teoretyczna, bo w powietrzu czuć raczej wiosnę. Wiem, wiem, miłośnicy nart
raczej nie są szczęśliwi, ale ja nie narzekam, a wręcz jestem w siódmym niebie.
Nie ma śniegu, jest ciepło, a więc można do woli jeździć na rowerze.
Jakkolwiek nie planowałem na dzisiaj dłuższej przejażdżki,
udało mi się przejechać całkiem sympatyczny dystans. To dobrze, bo przecież
trwa wyścig z czasem. Statystyki niby nie są ważne, ale skoro jestem już tak
blisko pobicia osobistego rekordu, to grzechem byłoby nie spróbować. Uparcie
więc wgryzałem się w ciemność wieczoru rozświetloną bladą poświatą księżyca,
walczyłem z silnym wiatrem, systematycznie pokonując kilometr za kilometrem na
drodze do wyimaginowanego celu. I chyba mogę już być ostrożnym optymistą, bo przejechanie
brakujących 162 kilometrów przez tydzień, który pozostał do końca roku, wydaje
się być całkiem realne.