Ciesząc się wolnością
Za wielką nobilitację,
wyróżnienie, zaszczyt i honor uznałem fakt wczorajszego zaliczenia mnie w
poczet „najgorszego sortu Polaków” i aby fakt ten uczcić, wybrałem się dzisiaj
na przejażdżkę rowerową. Nie powstrzymał mnie nawet pesymistyczny obraz za oknem,
zbudowany z szarych kolorów, rozrzuconych bezładnie zimnym pędzlem wiatru. Gdy
jednak wyszedłem przed dom, ów smutny widok zmienił się radykalnie, co
potraktowałem jako dobry znak. Deszcz przestał padać, zza chmur wyjrzało słońce
i chociaż było wietrznie i zimno, to w sercu zagościła nadzieja, że przecież
wszystko przemija i w końcu nadejdzie wiosna – w przyrodzie także. Sprężyłem
więc w sobie wszystkie „geny zdrady” i ruszyłem przed siebie, by cieszyć się
wolnością na ulicach mojego Krakowa.